Logo Biblioteka Publiczna
MiG Szamotuły
im. Edmunda Calliera

Jakub Małecki przywrócił do życia „Dżozefa”, poprawioną i ponownie zredagowaną wersję powieści z 2011 roku. To historia literatury i tego, jak sami tworzymy swoją opowieść. „Bo dla Stasia (jednego z głównych bohaterów) najpiękniejsza nie była fabuła, styl autora, kunszt składania słów i zdań. Dla niego najważniejszy był sam proces czytania”.
To także ryzykowne i odważne połączenie powieści dresiarskiej, powieści grozy i prozy wysokiej oraz twórczości Josepha Conrada, któremu autor oddaje hołd. Przez książkę przewijają się dosłowne cytaty i metaforyczne nawiązania, m.in. do „Tajfunu”, „Smugi cienia”, „Jądra ciemności”, „Szaleństwa Almayera” czy „Lorda Jima. Z łatwością można dostrzec, charakterystyczne dla Małeckiego, motywy, takie jak: dorastanie na polskiej wsi, chłopięce tajemnice dzieciństwa, poświęcenie i nieuchronność śmierci. Śmierci, której boją się nawet same demony.
„Dżozef” bawi, przeraża, ale przede wszystkim wzrusza, bo na końcu, kiedy niebo znów przybiera odcień błękitu, horyzont rozjaśnia się, a morze uspokaja i przypomina, by spojrzeć odważnie w dal i pamiętać, że „ważne jest to, co każdego dnia, a nie to, co w jednej, wyjątkowej chwili”.
To subtelna i intrygująca, miejscami zabawna, ale w gruncie rzeczy właśnie przerażająca, bo trafiająca prosto w serce, opowieść o sile literatury, o obsesji opowieści i podążaniu za ta obsesją, która staje się  życiem – nieżyciem. Historia ludzi, którzy marnowali siebie przez lata, oszukiwali mamieni wewnętrznymi demonami, a teraz już tylko podążają do jądra ciemności. Na właściwe tory pozwoli im wrócić tylko spojrzenie z odwagą w otchłań. To szansa na odzyskanie świadomości swojej egzystencji, gdyż na wzór Conrada mogą przeżyć kilka żyć i zyskać nowe szanse.
Jakub Małecki interesująco przedstawia problem różnie rozumianej przestrzeni, w jakiej przebywają lub przebywali jego bohaterowie. Coraz bardziej zamknięta przestrzeń szpitala idzie w parze z dwuznaczną przestrzenią, w jakiej poruszamy się, poznając prawdziwe życie bohatera zwanego Czwartym i jego rojenia, relacje z makabrycznym demonem Drewniakiem. Jedna i druga ma charakter umowny. W jednej i drugiej rozgrywa się egzystencjalny dramat. Może nie na miarę pisarstwa Josepha Conrada, ale też nieprzypadkowo z Conradem powiązany. Lektura „Dżozefa” to może być podróż w głąb siebie, bo Małecki stara się przede wszystkim pokazać, iż taka podróż jest niebezpieczna, lecz konieczna, by zrozumieć, kim się jest naprawdę.
„Wiem, że korzystając z tych ostatnich lat ponad siły, wykańczając się tym wszystkim, czego nigdy wcześniej nie miał, wcale nie zamierzał się utopić. Zamierzał płynąc, dopóki nie utonie – a to nie to samo”.

 

Na kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki zapraszamy 27 lutego (wtorek) 2024 o godz. 18:15

 

Skip to content