Czy z sierpniowej lektury wynieśliśmy marzenia o minimalizmie?
Niekoniecznie.
Rzeczy, których nie wyrzuciłem – Marcina Wichy skłoniły nas bardziej do wspomnień o naszych najbliższych
i podobnie jak autor porządkujący przedmioty po śmierci matki, segregowaliśmy własne, przywołując obrazy minionych lat, ożywiając osoby i nie zawsze miłe sytuacje poprzednich epok, m.in. Polski okresu peerelowskiego.
Ta wzruszająca, przejmująca i piękna opowieść okazała się też dla nas punktem wyjścia do dyskusji o przemijaniu i o tym co dalej. I choć to zapowiadało polemiczną burzę, bo nigdy nie mieliśmy na ten temat jednego zdania, książka oraz zachodzące powoli słońce (spotkanie pod chmurką – arbuz, babeczki, kawa i cydr) ostudziły nadmierny zapał dyskutantów.
Nasze rozmowy toczyły się więc leniwie, lecz z dużą dawką pozytywnej energii, bo tego jak się okazuje, można właśnie doświadczyć po lekturze książki Marcina Wichy.
Spróbujcie.