Choć to sam początek roku, to nasz Dyskusyjny Klub Książki podjął się przeczytania lektury o sporym ładunku emocjonalnym…
Już sam opis na okładce daje do myślenia: „Mieć piętnaście lat to jak cierpieć na nieuleczalne zaburzenia urojeniowe. Każdą uwagę na swój temat analizuje się po sto razy, kompleks wyrasta na kompleksie, a wszystko, co fajne, jest zabronione. Oliwia boi się, że zaszła w ciążę z Chomikiem o grzywce Biebera. Czy z powodu pechowego wypadu do sklepu, gdy jej kolegów przyłapano na kradzieży batonów, wyląduje w ośrodku? Julii to raczej nie grozi, jest z lepszego osiedla. Nie jest jednak pewna, czy w sercu Usziego wygra z żołnierzami wyklętymi, ani nawet, czy by tego chciała. Magda, macocha Julii, próbuje pomóc Oliwce, ale trudno wsadzić kij w szprychy bezlitosnej biurokratycznej machiny, tym bardziej, gdy samej się żyje bez papierów i na umowie śmieciowej”.
„Ta przejmująca powieść Anny Cieplak opowiada o Polsce, jakiej prawie nie znamy lub po prostu bardzo nie chcemy znać. O trudnym życiu na prowincji, gdzie o być albo nie być może zadecydować złośliwa plotka. O dorosłych, którzy są bardziej bezradni niż dzieci.
I dzieciach, które muszę dźwigać odpowiedzialność dorosłych. Jakby życie nie było wystarczająco trudne, nad losem ich wszystkich czuwa zmęczony kurator, wielkie państwo polskie”. Niełatwo napisać książkę o problemach gimnazjalistów. Można ją na wiele sposobów zepsuć. Autorce udało się stworzyć obiektywny, przejmujący, pozbawiony stylistycznych ozdobników i uczciwy obraz tego okresu dojrzewania, w którym kompleks i trauma wiecznie idą w parze z poszukiwaniami, określaniem siebie, egzystencjalnym zagubieniem i nietrafnością wyborów. Z całą stanowczością pokazuje, że czasem bywa tak, iż to starsze pokolenie jest emocjonalną „gimbazą”. To im przydałyby się sesje terapeutyczne, wizyty u pedagoga, czasem kurator, ale przede wszystkim możliwość uczciwego spojrzenia w siebie. W tej książce wszyscy są zagubieni. Różnica polega na tym, że dorośli swoje traumy i frustracje już jakoś uformowali, znaleźli sposób na osadzenie się w nich i zamiast z nimi walczyć, negują oraz atakują osoby z zewnątrz. Młodzi mają w sobie tyle pokory i pewnej dozy mądrości, że nie wychodzą poza sferę indywidualnych przeżyć. Porównują się i wpadają w kompleksy, jednak z tych porównań nie rodzi się toksyczna agresja, a ta naznacza rodziców, którzy instytucjom ochrony dzieci umykają przede wszystkim dzięki swemu statusowi społecznemu. Narracja toczy się dwutorowo, ale omawia te same problemy. Widzimy je oczyma gimnazjalnych przyjaciółek oraz macochy jednej z nich. Julia i Oliwia to taki awers i rewers. Pierwsza ma wszystko, czego można jej zazdrościć. Pieniądze, pozycję i popularność. Może decydować i wybierać. Nic jej nie ogranicza i nikt nie spojrzy na nią krzywo, bo pochodzi z tak zwanego dobrego domu. To nic, że domu bez urzędowych więzi, bo trzynaście lat młodsza od ojca macocha nie potrzebuje instytucjonalnych zapewnień o trwałości związku. Julia nie nawiązuje z nikim bliskich relacji, ale robi dobre wrażenie. Uszczypliwości czy docinki do niej nie trafiają. Nawet nie musi specjalnie używać filtru, by jej zdjęcia na portalach społecznościowych przykuwały uwagę. Cechuje ją również brak poczucia obowiązku względem innych ludzi. Oliwia natomiast jest tym, kim jej przyjaciółka nie chciałaby być. W jednej z pierwszych scen wstrzymuje oddech, usiłując spławić kuratora stojącego za drzwiami. Nią różne instytucje są zainteresowane szczególnie. Mieszka w gorszej dzielnicy, ma na głowie młodsze rodzeństwo i nakazy ojczyma. W kartotece wszystkich opiekunów figuruje jako trudna nastolatka, którą można nazwać w aktach eurosierotą, gdyż matka wyjechała do Niemiec, by zarabiać jako opiekunka emerytów. Julka czasami zazdrości wolności koleżance, ale wie, że to wolność iluzoryczna. Oliwia zdaje sobie natomiast sprawę z tego, że czasem trzeba dać się trochę pokontrolować. Wtedy odpuszczą. Wszystkie mądre panie psycholożki, kuratorzy, sędziowie. Tytuł sugeruje, że dzisiejsza nastolatka powinna mieć przede wszystkim porządek w papierach. Kiedy tak jest, uczestnictwo w sklepowej kradzieży może skutkować jedynie aresztem domowym. Oliwia po przykrej akcji w sklepie może spodziewać się dużo bardziej surowych konsekwencji. W końcu nią interesuje się państwo, Julią tylko jej rodzina. Cieplak opowiada o dramacie piętnastolatki, która za wszelką cenę chce zbudować swoją wartość w relacjach z rówieśnikami, a jednocześnie nie zawieść w konfrontacji z sądem i organami kontroli jej niepoukładanego życia. Poddawana testom psychologicznym ani razu nie zostaje poddana zwykłej ludzkiej empatii. Niemal nie ma szans na to, by zostać wysłuchana jak jej przyjaciółka. Bardzo ważną postacią jest Magda, młoda macocha Julii. Jest do dziewczyny bardzo przywiązana i jako pierwsza dorosła osoba w jej życiu przejmuje się tym, co nastolatka przeżywa. Także perypetiami jej przyjaciółki. Oliwia ściąga na siebie uwagę Magdy, przypominając tej ostatniej, jaka była w swojej, nieodległej przecież przeszłości. Też jest stygmatyzowana jako ta zła, sprawczyni rozpadu małżeństwa, nieodpowiedzialna opiekunka. Toksyczna matka Julii projektowała jej dzieciństwo i młodość, Magda stawia na poczucie bezpieczeństwa i dialog. Sama w życiu niezbyt często miała okazję ku temu, by być zrozumianą. Okazuje się, że Julka i Magda razem znajdują się w matni toksycznych zależności. Dziewczyna swoje boleści i frustracje dopiero uczy się nazywać. Magda ma je już jakby wgrane w osobowość, plan na dalsze życie. Obie żyją z deficytami uczuć. Obie chcą wyciągnąć rękę do Oliwii. Autorka stara się oddać ułomność instytucjonalnego spoglądania na młodość i jej błędy. Pokazuje, jak łatwo wpaść w wir uprzedzeń i jak wielkie znaczenie w Polsce ma to, co w urzędowym akcie,
a nie w umyśle tym aktem opisywanym. To opowieść o dziewczęcych oraz kobiecych formach zagubienia. Warto po nią sięgnąć, chociażby pomiędzy „bardziej sielankowymi” tytułami.
Następne spotkanie: wtorek – 25.02.2025 r.