Dostaliśmy zielone światło – pandemia lekko opada – spotykamy się pod koniec lutego w bibliotece.
Na stole czekoladowe babeczki i kawa.
Jest nas niewiele i to same panie, a szkoda, bo omawiamy Brakującą połowę dziejów. Krótką historię kobiet
na ziemiach polskich i ciekawe jesteśmy opinii kolegów.
Dlaczego?
Autorka książki Anna Kowalczyk dokonała rzeczy niezwykłej. Do tysięcy stron historii Polski, przedstawianych głównie przez mężczyzn i o mężczyznach, dodała swoją z głównymi bohaterkami – kobietami, o których nie tylko i nierzadko nie wie nasza płeć męska, ale i zdarza się, że też druga, żeńska połowa kraju.
Książka zaczyna się od epoki paleolitu, od Wenusek z Wilczyc, udokumentowanego (wyciosanego) śladu znaczenia kobiet w prehistorii. Badania archeologiczne i antropologiczne coraz częściej potwierdzają obecność
w tamtych czasach matriarchatu, a przynajmniej równości między płciami. Potem kobietom jest tylko gorzej,
aż do czasów nam współczesnych, ale jak wiemy, i tu jest jeszcze dużo do zrobienia.
Anna Kowalczyk to robi.
Znajduje zapomniane, niesamowite kobiety w każdym stuleciu naszego kraju i przedstawia je na swój sposób, zagadnieniami poprzez wieki – od praw kobiet, religii, edukacji, pracy, sztuki, wojny i buntu, polityki, aż po język, który okazuje się w przypadku Polski bardzo zmaskulinizowany.
Ta czterystustronicowa opowieść o niezwykłych Polkach oczywiście nie wyczerpuje całości tematu, ale jest pierwszym zbiorem informacji o nich i chwała za to autorce.
Cieszymy się tą książką, dyskutujemy, zapominamy, że nie ma panów.
Po prostu jesteśmy.