W lipcu na DKK rozmawialiśmy o książce „Lato” Tove Jansson – słynnej fińskiej pisarki, znanej przede wszystkim z cyklu o Muminkach. To niedużych rozmiarów powieść, którą warto „połknąć” w któreś letnie popołudnie.
Przenieśliśmy się na jedną z wysp w Zatoce Fińskiej. Mieszka tu pewna rodzina: mała Sophia, jej babka
i ojciec (pogrążony na ogół w bliżej nieokreślonej pracy). To dwie kobiety: wkraczające w życie dziecko
i będąca u jego kresu staruszka, są głównymi bohaterkami książki. Wykonują codzienne czynności, spacerują, przemierzają wyspę, mają swoje przyjemności i obowiązki, po prostu są ze sobą. Rozmawiają – o sprawach błahych i bardzo istotnych: o swojej codzienności, o niebie i piekle, o życiu i śmierci.
Świeże i po dziecięcemu naiwne spojrzenie Sophii konfrontuje się z doświadczeniem życiowym, spokojem
i mądrością jej babki. Wydaje się, że uczą się od siebie nawzajem. Obie mają silne osobowości, choć spędzają razem tak wiele czasu – każda potrzebuje swojej przestrzeni i niezależności. Ich dialogi są pełne specyficznego dla Tove humoru, jednocześnie zwięzłe i mówiące tak wiele. Na przykład: „Czy anioły mogą lecieć do piekła? Z pewnością. Przecież tam jest cała masa ich przyjaciół i znajomych. Przyłapałam cię! – wykrzyknęła Sophia. – Wczoraj mi mówiłaś, że nie ma żadnego piekła. Babka rozgniewała się i usiadła. Dokładnie tak samo myślę i dziś. Ale to jest przecież tylko zabawa. To nie jest żadna zabawa, to poważna rozmowa, kiedy się mówi o Bogu. On nigdy nie zrobiłby czegoś tak głupiego jak piekło. A właśnie, że zrobił. Nie, nie zrobił. Tak! Duże, ogromne piekło. Babka podniosła się stanowczo za szybko, była zła. Cała łąka zawirowała jej w głowie. Omal nie straciła równowagi. Odczekała chwilę i powiedziała: Sophia! Tu absolutnie nie ma się o co kłócić. Chyba rozumiesz, że samo życie jest zbyt uciążliwe, żeby być potem jeszcze za nie karanym. Doznanie pociechy, ot i cała idea. Wcale nie jest uciążliwe! – zawołała Sophia.
– A co wtedy zrobisz z diabłem? Przecież on mieszka w piekle! Babka przez chwilę zastanawiała się, czy nie powiedzieć, że i diabła nie ma, ale nie chciała być niedobra. Ta maszyna rolnicza robiła taki okropny hałas. Babka ruszyła z powrotem do drogi i wdepnęła prosto w krowie łajno. Jej wnuczka nie poszła za nią. Sophia! – zawołała babka ostrzegawczo. – Dostaniesz galaretkę z kiosku. Galaretkę! – krzyknęła Sophia pogardliwie. – Sądzisz, że można myśleć o galaretce, gdy się rozmawia o Bogu i diable? Babka najlepiej jak mogła zdrapała krowie łajno z buta, a potem rzekła: Drogie dziecko, przy najlepszej woli nie mogę zacząć wierzyć w diabła w moim wieku. Sama możesz wierzyć w co chcesz, ale musisz nauczyć się tolerancji. Co to jest? – zapytało kwaśno dziecko. To respektowanie cudzych poglądów. A co znaczy respektowanie? – krzyknęła Sophia, tupiąc. Pozwolić innym wierzyć w to, co chcą! – odkrzyknęła babka. – Ja ci pozwalam wierzyć w czorta, a ty mnie zostaw w spokoju!”.
Co ciekawe, przyroda w utworach pisarki nigdy nie jest tylko tłem. Przepięknie opisana, w urzekający sposób, jest w powieści odrębnym, spersonifikowanym bytem. Swoim odrębnym życiem żyje wyspa, morze, roślinność, zwierzęta, nawet te najmniejsze. Byty te bywają przyjazne, wesołe, ale też złe czy pochmurne. Przyroda istnieje, nie zważając na człowieka – to człowiek musi się do niej dostosować, wsłuchiwać w jej rytm i potrzeby, musi mieć do niej szacunek. Życie na wyspie, wśród sztormów i wiatrów, w symbiozie z kapryśnym morzem, wymaga dostosowywania się do zmian pogody, respektowania praw natury, ale też może dawać inną perspektywę patrzenia na własne życie.
Słowo „szacunek”, choć nie pada w powieści, jest tutaj kluczem do zrozumienia swoistej filozofii Tove Jansson, którą wykłada między słowami cyklu o Muminkach i którą przekazuje także tutaj. Człowiek jest winny szacunek każdej innej istocie, jej niezależności i odrębności, czy to będzie Mimbla, czy najmniejsze stworzenie z Doliny Muminków, dziecko czy starzec, bogacz czy biedak.
To ciekawa, mądra i ciepła, momentami nostalgiczna, zabawna, metaforyczna i poetycka książka.
W dodatku wzbogacona oryginalnymi ilustracjami samej Tove. To literatura, którą należałoby czytać niespiesznie, rozsmakowując się w kolejnych fragmentach, odnajdując nowe znaczenia i treści.
Następne spotkanie: 28 sierpnia 2024 r. godz. 18:15
Czytamy „Czereśnie zawsze muszą być dwie” – Magdalena Witkiewicz